środa, 28 kwietnia 2010

Wiosenne lęki

W taką (czasem) upalną, niezdecydowaną wiosnę przeziębiłam się, tak tylko trochę, leciutko. I gdybym nie miała dzieci, to pewnie bym nawet tego nie zauważyła. A tak powolutku wpadam w panikę. Wiem, że to niczego nie zmieni, a jeśli już, to na gorsze, bo nerwy raczej nikomu nie pomagają. Boję się, żeby nie było tak, jak w połowie lutego, kiedy to Duża lekko przeziębiła się z delikatnym kaszlem, a skończyło się na zapaleniu oskrzeli, ja złapałam od niej silne przeziębienie i zaraziłam Małą, tak że spędziłyśmy dwa tygodnie w szpitalu z zapaleniem płuc. Mała miała wtedy 6 tygodni. Teraz jest starsza, ale jeszcze malutka i skoro wtedy moje mleko jej nie ochroniło... To teraz nie musi być tak samo, wiem. To jeden z moich "ulubionych" sposobów zamartwiania się - co się może stać, co by było, gdyby było... Dosyć męczące - dla mnie i dla innych, którzy akurat tego wysłuchują. Najbiedniejszy jest Monsz, który w ogóle tego rodzaju zmartwień nie rozumie i mówi, że jak się coś wydarzy, będzie pora, żeby się tym martwić i działać. I racja. Czasem udaje mi się zrezygnować z luksusu zamartwiania się na zapas. Spróbuję więc i tym razem zająć się czymś innym - idę piec chleb i ciasto, bo dziś są moje całkiem półokrągłe urodziny. Refleksje na temat podsumowań daruję sobie - cóż, jest, jak jest. Wcale nie tak źle - pod tym całym marudzeniem tak z przyzwoitości i dla tradycji jestem zupełnie szczęśliwa :-)

5 komentarzy:

  1. A jak zakwas? Rośnie?
    I co z tymi urodzinami? Masz dzisiaj takie prawdziwe? Najprawdziwsze? Jak to całkiem półokrągłe? Nic nie rozumiem. Ale pozdrawiam. I wszystkiego najlepszego. a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakwas rośnie. Jednego dnia nawet wykipiał mi ze słoika. Zdecydowałam się na pieczenie dzień wcześniej, bo przez długi weekend nie będę mogła cały dzień piec. Teraz chlebek wyrasta w 50 st. - już godzinę, ale jeszcze się niewiele zmienił. Zobaczymy. A jak u Ciebie, Zygzo?
    Urodziny mam najprawdziwsze, a półokrągłe, bo z 5 na końcu, skoro te dziesiętne są okrągłe... Coś przekombinowałam?

    OdpowiedzUsuń
  3. mój zakwas umarł śmiercią naturalną z powodu braki mojej troski. Po weekendzie próbuję od nowa.
    I jeszcze raz życzę ci wszystkiego najlepszego.Nic nie przekombinowałaś, to ja jestem mało rozgarnięta ;-(
    Niech się pełnią wszystkie dobre słowa, które usłyszałam w życzeniach. Niech życie przyniesie Ci to wszystko, czego Ci potrzeba: radości, spełnienia, szczęścia, miłości. Pozdrawiam. a.

    OdpowiedzUsuń
  4. usłyszałaś rzecz jasna

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję :-) Pierwszy chlebek był OK. Dzisiaj rośnie mi już drugi. Niesamowite, że powietrze jest pełne chlebodajnych drożdży.

    OdpowiedzUsuń