Moja starsza poszła do przedszkola - na różowo od stóp do głów, bo czarna faza już minęła. Wczoraj była zachwycona i nie chciała wracać do domu, dzisiaj z rana entuzjazm nieco przygasł. Ciekawe, jak będzie dalej. O przedszkolu marzyła już od dłuższego czasu, bo dzieci, bo można się bawić, biegać, gonić - tak to sobie wyobrażała. Po pierwszym dniu dowiedziałam się, że to żywioł (tyle to już wiem) i indywidualistka (to był chyba eufemizm, bo pani to powiedziała z takim porozumiewawczym uśmiechem z przekąsem) z zakusami na przywódcę. Rzeczywiście jest bardzo odważną i śmiałą dziewczynką - na podwórku rozstawia nawet nowo poznane dzieci, dyktuje zabawy, rządzi się strasznie, tylko... tak nie bardzo patrzy na to, czy innym się to podoba. Ale podejrzewam, że w tym wieku inteligencja emocjonalna nie musi być najmocniejszą stroną.
Za to młodsza nie umie się w domu odnaleźć, bo przez całe jej dotychczasowe życie była ta Duża, która zaczepia, popycha, przygniecie, ale jest i się interesuje, a teraz - tylko matka, która ma kupę roboty do nadrobienia. Z tym nadrabianiem zresztą też się przeliczyłam - tyle rzeczy sobie obiecywałam zrobić, jak Duża pójdzie do przedszkola, a tu Mała zaczęła raczkować w pełnym tego słowa znaczeniu, od wczoraj już śmiga dzielnie na kolankach i żadnej niewoli nie znosi. A ja jak zwykle nie wyobrażam sobie zaległych porządków i walki ze stertą prasowania z niemowlakiem u stóp... Co może, poczeka na inne czasy, a co nie może, samo się zrobi :-)
Zmiany w systemie podatkowym w 2025
19 godzin temu
Z doświadczenia wiem, że z dwójką dzieci czasem bywa łatwiej, niż z jednym (nie mówiąc o trójce). Gdy zostawałam z jednym maluchem (a drugie było w przedszkolu), miałam w domu zajęte (żeby nie powiedzieć, związane) ręce. Za to łatwiej było wyjść, dzidziuś, siup, do wózka czy nosidła, bez przedszkolaka przy nogach.
OdpowiedzUsuńA nadrabianie porządków to przełóż sobie na inne czasy :-) samo się zrobi :-)
Oj to maleństwo, które ostatnio "widziałam" u mamy w brzuchu (wieczór panieński Oli)już poszło do przedszkola?! Mój synek też idzie, za tydzień w poniedziałek. Boję się jak będzie. Ponieważ są to klasy przedszkolne w szkole, wydaje mi się czasem, że jest już duży i idzie do szkoły a tak przecież nie jest. Chwilowo, przez zamieszanie, jakie mam teraz w domu, zapomniałam, że to już za chwilę. Trzymaj się, pozdrawiam AT
OdpowiedzUsuńChodziło mi oczywiście o wieczorek Kasi P. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTeż mam takie obserwacje, Agnieszko, co do dwójki oczywiście :-) Wcześniej bym na to nie wpadła, dopiero życie pokazało. Z Klarką mogę spacerować daleko - bardzo mi ostatnio brakowało długich spacerów, bo z Kingą zawsze kończyło się na placyku albo karczemną awanturą i histerią.
OdpowiedzUsuńTak, Aniu, to właśnie to maleństwo i już zostało przedszkolakiem. Ten czas leci bez opamiętania. Twoje maleństwo było wtedy młodsze od mojej obecnie młodszej...
Anulka, jednym słowem rewolucja! Rosną te dzieci. Mam nadzieję, że z dnia na dzień poukłada Wam się wszystko. Ale nie w szafie. Na to chyba trzeba zaczekać dłużej ;-)
OdpowiedzUsuńPamiętam z czasów, gdy zostawiałam Szymona w przedszkolu (bez płaczu) straszny ryk Bartka, który był za mały, a też chciał do "eola". W rezultacie dziecko mi płakało, tylko nie to, co powinno ;-)
I nie zapchaj sobie całego dnia kuromowieniem. Może jak zaśnie młodsza, dasz radę mieć chwilę dla siebie? Taki dodatkowy bonus z przedszkola starszej.
Pozdrawiam. a.
p.s. Jak poszła na różowo od stóp do głów to na pewno zdobędzie mnóstwo koleżanek ;-)
OdpowiedzUsuńNa różowo i w spódnicy, a najchętniej w sukience, spodnie w ogóle nie istnieją. Koleżanki może i są, ale bliżej nieokreślone, bo wylewna córcia nie jest. A i tak kocha Maciusia - tyle mówi. Zaczęło się!
OdpowiedzUsuńA Mała śpi bardzo krótko w dzień :-(