czwartek, 2 września 2010

Przedszkolaczkiem być

Moja starsza poszła do przedszkola - na różowo od stóp do głów, bo czarna faza już minęła. Wczoraj była zachwycona i nie chciała wracać do domu, dzisiaj z rana entuzjazm nieco przygasł. Ciekawe, jak będzie dalej. O przedszkolu marzyła już od dłuższego czasu, bo dzieci, bo można się bawić, biegać, gonić - tak to sobie wyobrażała. Po pierwszym dniu dowiedziałam się, że to żywioł (tyle to już wiem) i indywidualistka (to był chyba eufemizm, bo pani to powiedziała z takim porozumiewawczym uśmiechem z przekąsem) z zakusami na przywódcę. Rzeczywiście jest bardzo odważną i śmiałą dziewczynką - na podwórku rozstawia nawet nowo poznane dzieci, dyktuje zabawy, rządzi się strasznie, tylko... tak nie bardzo patrzy na to, czy innym się to podoba. Ale podejrzewam, że w tym wieku inteligencja emocjonalna nie musi być najmocniejszą stroną.
Za to młodsza nie umie się w domu odnaleźć, bo przez całe jej dotychczasowe życie była ta Duża, która zaczepia, popycha, przygniecie, ale jest i się interesuje, a teraz - tylko matka, która ma kupę roboty do nadrobienia. Z tym nadrabianiem zresztą też się przeliczyłam - tyle rzeczy sobie obiecywałam zrobić, jak Duża pójdzie do przedszkola, a tu Mała zaczęła raczkować w pełnym tego słowa znaczeniu, od wczoraj już śmiga dzielnie na kolankach i żadnej niewoli nie znosi. A ja jak zwykle nie wyobrażam sobie zaległych porządków i walki ze stertą prasowania z niemowlakiem u stóp... Co może, poczeka na inne czasy, a co nie może, samo się zrobi :-)

7 komentarzy:

  1. Z doświadczenia wiem, że z dwójką dzieci czasem bywa łatwiej, niż z jednym (nie mówiąc o trójce). Gdy zostawałam z jednym maluchem (a drugie było w przedszkolu), miałam w domu zajęte (żeby nie powiedzieć, związane) ręce. Za to łatwiej było wyjść, dzidziuś, siup, do wózka czy nosidła, bez przedszkolaka przy nogach.
    A nadrabianie porządków to przełóż sobie na inne czasy :-) samo się zrobi :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj to maleństwo, które ostatnio "widziałam" u mamy w brzuchu (wieczór panieński Oli)już poszło do przedszkola?! Mój synek też idzie, za tydzień w poniedziałek. Boję się jak będzie. Ponieważ są to klasy przedszkolne w szkole, wydaje mi się czasem, że jest już duży i idzie do szkoły a tak przecież nie jest. Chwilowo, przez zamieszanie, jakie mam teraz w domu, zapomniałam, że to już za chwilę. Trzymaj się, pozdrawiam AT

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodziło mi oczywiście o wieczorek Kasi P. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam takie obserwacje, Agnieszko, co do dwójki oczywiście :-) Wcześniej bym na to nie wpadła, dopiero życie pokazało. Z Klarką mogę spacerować daleko - bardzo mi ostatnio brakowało długich spacerów, bo z Kingą zawsze kończyło się na placyku albo karczemną awanturą i histerią.
    Tak, Aniu, to właśnie to maleństwo i już zostało przedszkolakiem. Ten czas leci bez opamiętania. Twoje maleństwo było wtedy młodsze od mojej obecnie młodszej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anulka, jednym słowem rewolucja! Rosną te dzieci. Mam nadzieję, że z dnia na dzień poukłada Wam się wszystko. Ale nie w szafie. Na to chyba trzeba zaczekać dłużej ;-)
    Pamiętam z czasów, gdy zostawiałam Szymona w przedszkolu (bez płaczu) straszny ryk Bartka, który był za mały, a też chciał do "eola". W rezultacie dziecko mi płakało, tylko nie to, co powinno ;-)
    I nie zapchaj sobie całego dnia kuromowieniem. Może jak zaśnie młodsza, dasz radę mieć chwilę dla siebie? Taki dodatkowy bonus z przedszkola starszej.
    Pozdrawiam. a.

    OdpowiedzUsuń
  6. p.s. Jak poszła na różowo od stóp do głów to na pewno zdobędzie mnóstwo koleżanek ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na różowo i w spódnicy, a najchętniej w sukience, spodnie w ogóle nie istnieją. Koleżanki może i są, ale bliżej nieokreślone, bo wylewna córcia nie jest. A i tak kocha Maciusia - tyle mówi. Zaczęło się!
    A Mała śpi bardzo krótko w dzień :-(

    OdpowiedzUsuń