Byłam wczoraj z córkami u rodziców, na naszym starym, mokotowskim osiedlu. Uwielbiam tam jeździć. Do dziś nie wiem, czy tam jest tak pięknie, czy ja rozkwitam pod wpływem wspomnień, widoków, zapachów dzieciństwa. Mój mąż jakoś nie podziela tych zachwytów, co innego na osiedlu jego rodziców, 222 km stąd... Magia dzieciństwa. Nie mogę i nie chcę się uwolnić od tych wspomnień. Miałam dobre dzieciństwo, mam wspaniałych rodziców - to piękny dar. Chciałabym, żeby kiedyś moje córki też tak mówiły i myślały o naszym domu w NI, żeby były tu szczęśliwe. Tak sobie często marudzę na to i owo, a zapominam o tych podstawach - to się rzadko zdarza, żeby człowiek był taki szczęśliwy ze swoją przeszłością i rodziną. Może to nietypowe, ale naprawdę nie mam powodów, żeby narzekać na rodziców, i na teściów -to mało popularne, mało kto mi wierzy. I to wcale nie kokieteria ani zaklinanie rzeczywistości - mam szczęście. A wczoraj, gdy wyszłyśmy przed dom, Duża biegała po ukwieconym trawniku, zrywała z Babcią dmuchawce i wykrzykiwała: "Jak tu pięknie". Świeciło ciepłe, majowe słoneczko, dookoła było oszałamiająco zielono. Czego chcieć więcej. Jestem bardzo sentymentalna i dobrze mi z tym.
Tak, to nietypowe aż trochę zazdroszczę. A ta część Warszawy to też kawałek mojego życia, choć wspomnieniom stamtąd bliżej do horroru (straszne sąsiadki) niż do sielanki. Pozdrawiam AT (Caramba)
OdpowiedzUsuńOj nietypowe, ale fakt, że może ci szczęśliwi do mnie nie przychodzą ;-))
OdpowiedzUsuńA ja zazdroszczę tego, jak zauważasz to wszystko dobre, co wokół. Pozdrawiam. a.
A wiesz, że mnie się teraz nasze osiedle też wydaje piękne, mimo tych bloków szkaradnych. Chociaż takie naprawdę idylliczne i szczęśliwe wspomnienia z dzieciństwa mam z zupełnie innego miejsca, daleko stąd.
OdpowiedzUsuńDo Caramby: jakie sąsiadki masz na myśli?!! Co?!
Zygzo, czasem mi się udaje zauważyć, choć częściej jestem marudząco-narzekająca. Ale jak mi się jakiś pozytyw zdarzył, to napisałam, żeby nie zapomnieć.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, a ja te bloki lubię, w ogóle lubię zielone blokowiska - co będę udawać, że nie. Zresztą często mi się wydaje, że to, czy coś mi się podoba czy nie, zależy od nastroju. Kiedy jest zielono, ciepło i świeci słońce, wszystko mi się podoba, wszędzie mogłabym mieszkać, mam sto razy więcej energii. A kiedy pogoda inna, to... ech, szkoda gadać, chyba tylko na kozetkę do Zygzy ;-)
Anonimowa Carambo, no pewnie nie było tak w stu procentach sielsko, ale pamiętam raczej to dobre - podobno pamięć ma to do siebie, że złe wyrzuca. Moja spisuje się w tej kwestii na medal.
OdpowiedzUsuń