Zwykła codzienność powraca - Duża mniej kaszle, Monsz wsiada do samolotu do Wawy, a ja narobiwszy sobie zaległości wczoraj, dziś chcąc nie chcąc wzięłam się do roboty.
Upiekłam już trzeci chlebek od początku mojego zakwasu - bardzo mnie to wciągnęło. Roboty przy tym i mało, i dużo. Mało, bo tylko raz na jakiś czas trzeba dosypać, zamieszać itd. Samo zagniatanie też trwa chwilę. A dużo, bo trzeba pamiętać i przez cały dzień być w domu, żeby wyłapać odpowiedni moment. Idealne dla matki nieczynnej zawodowo. Dwa pierwsze chlebki były z mąki pszennej typ 650, a dzisiejszy ma domieszkę mąki pełnoziarnistej typ 1460 i jest taki bardziej razowy, ale nie do końca. Będę eksperymentować dalej, bo zakwas tylko czeka.
Monsz znalazł ostatnio stronę, za pomocą której można śledzić ruch powietrzny na całym świecie (http://www.flightradar24.com/), więc teraz przysyła mi numery samolotów, którymi leci, a ja patrzę sobie, gdzie może teraz być. Dziwne uczucie. Ostatniego samolotu nie mogłam znaleźć, więc oczywiście wpadłam w panikę. Teraz czekam, aż wystartuje z Wiednia. Mam nadzieję, że tym razem się ujawni. Biedak, żona śledzi go nawet w powietrzu, ale gdyby tego nie chciał, to nie wysyłałby numerków, prawda?